Marta Ryczkowska
Festiwal Performance Platform Lublin od początku zakładał współistnienie praktyki twórczej i teorii sztuki, która ją objaśnia, definiuje i sytuuje w kontekście. Idea spotkań zakłada wzbudzenie refleksji nad sztuką akcji i stworzenie przestrzeni wymiany między artystą a odbiorcą. W poprzednich edycjach strona teoretyczna przybierała różne formy – artyści opowiadali o swoich działaniach i inspiracjach, prezentowali dokumentacje, odbywały się dyskusje i wywiady. W tym roku zintensyfikowała się do tego stopnia, iż przybrała formę laboratorium. Był to pięciodniowy cykl zamkniętych spotkań-warsztatów dla artystów performance, które wieńczył dwudniowy festiwal sztuki performance.
Laboratorium stanowił rodzaj samokształceniowej grupy badawczej. Artyści z Polski, Indonezji i Irlandii Północnej rozmawiali o metodach swoich działań, o drodze, która doprowadziła ich do sztuki performance. Zderzenie różnych doświadczeń, zróżnicowane tło kulturowe, zaplecze ideowe i filozoficzne a także rozmaite, indywidualne perspektywy decydowały o intensywności spotkań, gęstych od wątków i perspektyw. Opowieści artystów dotyczyły własnej praktyki i związanych z nią przemyśleń oraz diagnozowania kondycji sztuki performance w obecnym czasie. Pierwsza, indywidualna perspektywa pojawiła się w prezentacji Sandry Johnston – jej historia dotyczyła traumatycznej pamięci i performance jako uprzywilejowanej przestrzeni, w której ból i trauma przeszłości może zostać wyartykułowana. Na przeciwnym biegunie sytuuje się opowieść Valentina Torrensa o współczesnym funkcjonowaniu sztuki akcji w obiegi instytucjonalnym i jej paradoksalnym statusie w obliczu rynku i świata sztuki. Wszystkie, pojedyncze historie pozwalały zajrzeć głębiej w sztukę performance, zbadać ją pod kątem metodologii, historii, łączności z biografią i innymi rodzajami twórczej wypowiedzi jako wypadkową różnych doświadczeń, na styku dyscyplin (na przykład tańca butoh jak u Miho Iwaty z Japonii, eseistyki i literatury jak u Halima HD, poezji i teatru jak u Afrizala Malny).
Projekt Laboratorium Performance (P-LAP) wymyśliła Melati Suryodarmo, artystka pracująca w Indonezji i w Niemczech. Zaczątkiem była 15 Konferencja Sztuki Performance, która odbyła się w 2007 roku na Bali w pierwszym dniu nowego roku, określanego „dniem ciszy” (Nyepi). Przez 24 godziny na wyspie nie ma światła, ruchu miejskiego, nie dzieje się kompletnie nic. Artyści pracowali równolegle, realizując ciche akcje podczas Nyepi. Wydarzenie okazało się na tyle inspirujące, że Melati Suryodarmo zdecydowała stworzyć laboratorium, w którym artyści będą mieli profesjonalne i kreatywne możliwości rozwoju i pracy badawczej. Tak wyklarowała się idea Performance Art Laboratory Project (P-LAP). Od 2008 do 2011 roku spotkania odbywały się sukcesywnie na Bali i w Solo (w Padepokan Lemah Putih – interdyscyplinarnej instytucji sztuki) w Indonezji. Projekt zakłada otwartość na różne rejony artystyczne takie jak sztuki wizualne, teatr, taniec, muzyka i nie ma określonej konstrukcji – z każdym rokiem ewoluuje, za każdym razem wygląda też inaczej, gdyż biorą w nim udział różni artyści.
W 2012 pierwszy raz projekt wywędrował tak daleko. Festiwal Performance Platform Lublin odbył się w takim kształcie dzięki staraniom Fundacji Sztuki Performance i współpracy Galerii Labirynt i Padepokan Lemah Putih. W Lublinie spotkali się artyści z Indonezji – Afrizal Malna, Halim HD, Reza Afisina i pomysłodawczyni Melati Suryodarmo, z Hiszpani – Valentin Torrens, z Irlandii Północnej – Colm Clarke, Sandra Johnson, z Polski – Janusz Bałdyga, Paweł Kwaśniewski, Waldemar Tatarczuk, Marta Bosowska, Miho Iwata (urodzona w Japonii, mieszkająca od lat w Krakowie). W lubelskim laboratorium artyści mieli możliwość wyboru własnej formy wypowiedzi. Bazowali na pracy z ciałem, proponowali innym uczestnikom ćwiczenia, istotne z punktu widzenia własnej praktyki. Wszystkim działaniom towarzyszyły rozmowy pomiędzy artystami w intensywnym, całodziennym trybie, który nadawał spotkaniom charakter mini-sesji naukowych. Dzięki temu wyłoniły się korzenie ich indywidualnych tożsamości i uwidoczniła baza kulturowa, ramy myślenia, społeczny kontekst. Artyści prezentowali się w różnych przestrzeniach (w miejscu przeznaczonym na sesje ale i w Ogrodzie Botanicznym, w Nałęczowie). Brak mediów elektronicznych sprzyjał bezpośredniej komunikacji. Spotkania polegały na rozmowie, języku gestów, prawdzie przekazywanych ustnie historii bądź milczeniu w zależności od przyjętej strategii. Każdy uczestnik był odpowiedzialny za dynamikę spotkań i dyskusji. Czas spędzony na prezentacjach i rozmowach sprzyjał swobodnej refleksji i pogłębianiu świadomości dotyczącej sztuki performance.
Festiwal Performance Platform, który wydarzył się po laboratorium nie był bezpośrednim efektem pracy laboratoryjnej. Jedynym performance’em, który wydarzył się w galerii było działanie Pawła Kwaśniewskiego w piątek 6 lipca, inaugurujące festiwal. Kwaśniewski w swojej narracyjno-wizualnej opowieści nawiązał do tragicznych wydarzeń sprzed 70 lat, związanych z likwidacją żydowskiego getta na terenie Lublina. Opowiadana przez niego historia rwała się jak zdarta taśma magnetofonowa – obsesyjnie powtarzana data (był chłodny początek szabatu, piątek, 6 lipca 1942…), czerwień kapiącego płynu i fotografia sprzed lat przypominała o trudnej historii a jednocześnie o zacieraniu śladów pamięci. Forma projekcji – zdjęcie wyświetlane na ścianie i przefiltrowane przez żaluzje – przypominała o zapośredniczeniu historii, ulotności wspomnień i fikcji, która z wolna przykleja się do faktu, nie pozwalając odróżnić tego, co się wydarzyło, od tego, o czym wiadomo dzisiaj. Nostalgiczny performance Kwaśniewskiego stanowił wprowadzenie w czasoprzestrzeń miejsca, oswajał Lublin jako wielowarstwowy obszar poszukiwań.
Kolejne akcje rozegrały się już poza galerią. W sobotę i niedzielę (7 i 8 lipca) artyści działali w przestrzeni Placu Litewskiego, konfrontując się z żywą tkanką miasta i publicznością, wśród których dominowali spacerowicze relaksujący się w pobliżu miejskiej fontanny. Pojawiająca się znienacka sztuka akcji budziła często zaciekawienie, konsternację i zdziwienie, łącznie z komentarzami przypadkowych przechodniów pełnych dezaprobaty. Działania na placu były organicznie związane z przestrzenią – niekiedy przyjmowały formę cielesnego ornamentu (jak w przypadku performances Marty Bosowskiej, Melati Suryodarmo, Rezy Afisiny), kontemplacji bądź adoracji miejsca (Sandra Johnson, Colm Clarke). Przestrzeń jawiła się także jako szerokie tło, na którym artyści kreślili znaki (Janusz Bałdyga, Halim HD, Miho Iwata), tworzyli poetyckie narracje (Afrizal Malna). Sztuka sprawiała wrażenie, jakby „obtaczała się” w rzeczywistości, promieniowała z własnego ego w kierunku świata natury, przestrzeni zastanej, pozostawionych przez ludzi śladów. Nasiąkała miejscem i znakowała je w charakterystyczny sposób – cielesny ruch obrotowy w performance Bosowskiej nasuwał skojarzenia z zegarem słonecznym, ślad ciała Johnston oblanego miodem tworzył na lśniącym pomniku Piłsudskiego intrygujący, abstrakcyjny rysunek. Ciało funkcjonowało jako nośnik znaku, jako miejsce, w którym kumulują się stężone energie. Wyzwalały się one w kontakcie z siłami natury – z wodą, ziemią, powietrzem (Clarke, Iwata). W niektórych akcjach pojawiał się wątek czy rytuał, odwołujący się do konkretnego obszaru kulturowego – tak jak kolorowe maski zapaśnicze z Meksyku w statycznym performance Valentina Torrensa czy taniec butoh w performance Miho Iwaty. Akcje na Placu Litewskim przenikał duch miejsca, każda z nich stanowiła wyrazisty, mocny znak w przestrzeni.